RSS jeszcze nie umarł!
• tech • 704 słowa • 4 minuty czytania
Po tym jak Google uśmiercił swój czytnik kanałów RSS (Google Reader) w 2013 roku, z FeedBurnera zrobił zoombie, a kolejne przeglądarki porzucają dostępną w standardzie obsługę kanałów internetowych i syndykacji, mogłoby się wydawać, że kanały RSS/Atom nie mają już przed sobą świetlanej przyszłości. Czyżby RSS umierał?
Czyżby #RSS umierał? Mimo, że wszystkie przeglądarki go już olewają, to się jeszcze jakoś... A ja w głowie od kilku lat mam plan na czytnik kanałów i newsów,taki 'true readability'... https://t.co/En37C3HaeR
— Marcin Malich (@malcompl) January 11, 2019
Nic z tych rzeczy… RSSy dzielnie się trzymają, choć to raczej już jest bardzo mały odsetek ich popularności z najlepszych lat życia. Znaczący udział w tym mają media społecznościowe i mini/micro-blogowe serwisy, które stały się takimi zcentralizowanymi kanałami informacji, przejmując na siebie rolę jaką wcześniej odgrywały kanały internetowe.
Nie ma co się dziwić, że Facebooki i Twittery zawładnęły tym wycinkiem sieci, w końcu każdy jego użytkownik otrzymuje w jednym miejscu całkiem “niezły” kanał informacyjny. To może jest jakąś tam zaletą, ale ma też zasadniczą wadę - nieznany, magiczny i tajny algorytm tworzący i wybierający posty jakie powinieneś zobaczyć.
A przy RSS-ach sam wybierasz co chcesz oglądać, jakie kanały śledzić, jakie dane syndykować, kiedy i co czytać ;)
Dla mnie kanały RSS to wciąż jedyny sensowny sposób śledzenia i konsumowania informacji w sieci, zbierania w jednym miejscu informacji z wielu intersujących mnie źródeł i tematów. Taka forma dostępu do “newsów” z jednej strony pozwala oszczędzać czas, a z drugiej daje wielki komfort i wygodę w dostępie do treści. No w końcu, zwalnia mnie to z ciągłego odwiedzania ulubionych stron i blogów w celu sprawdzenia czy coś nowego się nie pojawiło od ostatnich odwiedzin.
Ja przez długi czas korzystałem z wbudowanego czytnika RSS-a w Maxthonie, a później z dedykowanej aplikacji FeedDemon. Niestety była on już od dawna nie rozwijana i czasami trochę upierdliwa, ale jakoś przyzwyczajenia zawsze brały górę. Po mojej migracji thinkpadowej, rozpocząłem poszukiwania jakiegoś zamiennika. I po dłuższej zabawie i testach chyba udało mi się wreszcie znaleźć coś sensownego - ZebraRSS.
Jest to czytnik kanałów w postaci rozszerzania do przeglądarki (Chrome). Ma on swoje jakieś małe wady, ale póki co na nim poprzestanę. Chyba, że znajdę coś ciekawszego i lepszego, co bardziej odpowiada moim gustom i potrzebom.
Ostatnio popularne, często też polecane, są różne darmowe i płatne klienty online, ale mnie one jakoś nie przekonują - pakowanie wszystkiego do sieci i chmury. Podobnie nie widzę sensu stawiania webserwera dla czytnika, a takie wersje czytników webowych stawianych na lokalnych serwerach (localhost lub sieć domowa) są też popularne, ale chyba bardziej wśród ludzi z technicznych kręgów.
Ja usilnie, staromodnie, szukałem czegoś prostego, standardowego - dobrej aplikacji desktopowej. Zamiast niej trafiłem na różne wtyczki do przeglądarek i na nie się zdecydowałem. W sumie taki desktopowy program byłby i tak jakąś tam namiastką zubożonej przeglądarki, więc nie jest to takie złe. Zresztą, taka aplikacja byłaby pewnie i tak cały czas włączona, podobnie jak jest z przeglądarką…
Swego czasu, od bardzo dawna po głowie chodził mi pomysł na swój czytnik. Taki uniwersalny, który prócz standardowych formatów RSS i Atom, umiałby przetworzyć dowolną stronę w feeda za pomocą prostych skryptów w JS. Oczywiście treści ładnie prezentowałby w czystej i minimalnej formie… taki “true readability”… i działający offline!
Bo może czasem będę chciał sobie coś poczytać offline, albo w drodze do biura ;)
Na screenach moich czytników można zauważyć dużą ilość nieprzeczytanych wpisów. Liczba ta często oscyluje wokół 1k-3k. A to dlatego, że RSS-a nie tylko używam do powiadomień o nowych wpisach na wybranych stronach, ale po części także w roli “katalogu” ulubionych stron i blogów. Dawno porzuciłem korzystanie z zakładek/ulubionych wbudowanych w przeglądarki, no może prócz tych często używanych odnośników lądujących na pasku. Łatwiej mi dodać feeda danej strony do czytnika, gdy uznam, że jest warta subskrypcji lub zawiera ciekawy kontent do poczytania na później ;)
W sumie na razie zmigrowałem kanały z poprzedniego czytnika i czeka mnie porządkowanie oraz szukanie nowych, więc jeśli ktoś ma jakieś polecane kanały, strony i blogi techniczne to chętnie przyjmę do sprawdzenia ;)
Na koniec, dla tych co chcieliby poznać nieco historii o tym jak to wszystko się zaczęło i skończyło z RSS-ami to zapraszam na fenomenalny artykuł “The Rise and Demise of RSS”, autorstwa Sinclair Target z Two-Bit History.
Komentarze (0)