Twitter jako nowy mini-blog

tech, life • 814 słów • 4 minuty czytania

Nadszedł już czas, aby oficjalnie uznać mojego twittera jako mini-blog będący rozszerzeniem niniejszego dziennika. Od dłuższego już czasu zacząłem się na nim nieco aktywniej udzielać, komentując różne tematy, publikując krótkie przemyślenia, czy odnośniki do ciekawych materiałów. To z kolei idealnie odzwierciedla wizję tego, jak sobie wyobrażam taki mały i szybki kanał przekazu jakim jest mini-blog.

Nowy Twitter

Właśnie dokonałem drobnych modyfikacji swojego szablonu na WordPresie (który jest w ciągłej budowie), aby na stronie głównej, w dedykowanej do tego celu kolumnie ukazywał się stream timeline mojego konta. Wyświetlane tam jest kilkanaście ostatnich wpisów, co fajnie komponuje się z główną zawartością strony. Jak to się prezentuje w praktyce widać już na stronie głównej bloga, jak i na poniższym zrzucie (do celów archiwalnych).

[gallery columns=“2” size=“medium”]

Standardowo chciałem, aby cały kontent z twittera był zasysany przez mój serwer i to przez niego parsowany, przetwarzany i wrzucany do treści sidebara wyświetlanego tutaj na blogu. Ale kiedy zacząłem się bliżej przyglądać możliwościom i obsłudze API serwisu, zrezygnowałem z tego pomysłu. Obecna wersja wymaga autoryzacji i masy gównianych operacji, aby móc chociaż tylko pobrać ostatnie opublikowane wiadomości. Pokusiłem się za to na wykorzystanie udostępnianych skryptów JS-owych (Twitter for Websites) umożliwiających embedowanie twitterowego kontentu na stronach webowych. Ma to też swoje zalety, całość będzie pobierana i przetwarzana po stronie użytkownika, więc nie narażam swojego serwera na dodatkowe zabawy.

Finalnie, aby całość zadziałała, wystarczyło, abym dodał w swoich plikach szablonu poniższy kod ładujący odpowiedni skrypt z serwerów twittera:

<a class="twitter-timeline" data-lang="pl" data-tweet-limit="15" data-theme="light"
	href="https://twitter.com/malcompl?ref_src=twsrc%5Etfw">MiniBlog</a>
<script async src="//platform.twitter.com/widgets.js" charset="utf-8"></script>

Od tego momentu mam na stronie mój timeline z twittera. Tylko problemem jest to, że ma on wygląd i zachowanie standardowe, co nie musi mi się podobać, a tym bardziej ładnie komponować z resztą strony. Oczywiście nie ma oficjalnie możliwości wpływania na wygląd, a tym samym modyfikacji stylów CSS. Wszystko ładuje się w utworzonej ramce iframe. Twórcy nie przewidzieli żadnej możliwości dodania własnego CSS-a czy JS-a, a szkoda bo mogłoby istnieć odpowiednie parametry do tego celu.

Ale inni już o to zadbali i tym samym wyręczyli mnie od parszywej zabawy. W sieci znalazłem customize-twitter-1.1, dzięki któremu mogłem wstrzyknąć własne CSS-y do ramki twitterowej i wpłynąć na prezencję (style i teksty), a wszystko w kilku linijkach:

<script sync src="<?= esc_url( get_template_directory_uri() ); ?>/customize-twitter-1.1.min.js"></script>
<script>
CustomizeTwitterWidget({
	"url": "<?= esc_url( get_template_directory_uri() ); ?>/customize-twitter.css"
});
</script>

I tymi prostymi trikami, mój MalLog doczekał się nowego mini-bloga.

Stary Pinger

Oczywiście nie jest to pierwsza moja idea wprowadzenia mini-bloga do tego dziennika. W przeszłości dosyć długo w tej roli używany był polski klon twittera wykonany przez o2, czyli pinger. Serwis ten idealnie sprawdzał się w roli mini-bloga, a dziś przypada dokładnie 10-ta rocznica tego, jak podłapałem ten pomysł i zacząłem tutaj na blogu prezentować wpisy w dedykowanej kolumnie. Kolumna ta znikła ostatecznie przy rozpoczęciu kilka lat temu zabaw z nowym designem. A mój kanał pingerowy przeszedł w stan agonalny wraz z nadejściem 2010 roku. Podobnie zresztą jak to miało miejsce tutaj na blogu, wtedy jeszcze na MalDevBlogu, który zaliczył prawie 2,5-letnią przerwę…

[gallery columns=“2” size=“medium”]

Powyżej zrzuty dla celów archiwalno-dokumentalnych, przedstawiające jak to dokładnie wtedy wyglądało na blogu (koniec 2010 roku) oraz na głównej stronie mojego pingera. Wkrótce planuję usunąć konto pingerowe, a jego kontent dla celów archiwalnych pojawi się prawdopodobnie w następnym wpisie (jak tylko uda mi się przetworzyć te wszystkie dane).

Już jakiś czas temu próbowałem wyeksportować wszystkie wpisy z pingera. Wszakże istnieje taka możliwość w opcjach konta. Teoretycznie to się udało, ale nie mogłem doczekać się na emaila z zrzutem danych, który de facto, po kilku dniach pojawił się w skrzynce pocztowej, ale wpadł do spamu lub z jakiś innych podwód nie był dla mnie widoczny.

A wtedy w przypływie negatywnych emocji w stronę pingera i jego zespołu (o nie działające i rozpadające się opcje) zacząłem sobie tworzyć mały kawałek kodu w Perlu, który korzystając z dostępnego API serwisu, zaciągnąłby całą moją dostępną aktywność. Będzie to proste narzędzie do pobierania wpisów danego użytkownika. W jednej z kolejnych notatek wrzucę jakieś szczegóły implementacyjne i pewnie upublicznię kod, bo może się też przydać innym osobom.

[dodano 22:00]

Co za zabieg okoliczności… Właśnie Twitter wprowadza zwiększa limit znaków do 280 w jednej wiadomości. Moim zdaniem powinno to jeszcze bardziej uatrakcyjnić taką formę komunikacji, a szczególnie wykorzystanie tej mikro-blogowej platformy w postaci mini-bloga.

Limit znaków jaki istniał od początku powstania Twittera w 2006 roku był poniekąd takim jego znakiem rozpoznawczym i specyficzną cechą. Dostosowaną głównie do możliwości technicznych jakie panowały w tamtym okresie - wiadomości tekstowe na telefonach komórkowych. Obecnie można przyznać firmie rację, że jest to relikt poprzedniej epoki technologicznej, gdy teraz królują smartfony i mobilny dostęp do sieci.

Chociaż ja osobiście jakoś nie przestawiłem się na mobilne surfowanie po sieci i cały inwentarz z tym związany. Nie jest to dla mnie wygodne, ale prawdą jest, że czasem się to przydaje i warto mieć dostęp, szczególnie w sytuacjach awaryjnych i krytycznych. Ale na co dzień?… a idź Pan w …

Komentarze (0)

Dodaj komentarz

/dozwolony markdown/

/nie zostanie opublikowany/