30 lat minęło...
• life • 471 słów • 3 minuty czytania
No i stało się, czas tak szybko zapieprza i na karku już kolejna dekada… Dziś obchodzę swoje 30-te urodziny. Nawet nie sądziłem, że ten dzień tak nagle i niespodziewanie nadejdzie.
Ponoć prawdziwe życie zaczyna się po 30-stce, a nawet po 40-stce. Mam nadzieję, bo po przekroczeniu 40-tu lat chciałbym zacząć przechodzić na swoją prywatną emeryturę lub chociaż zmarginalizować czas poświęcany na pracę. To powinno pozwolić mi na korzystanie w pełni z życia i realizować swoje marzenia. Czy to się uda? Zobaczymy… trzeba przeć do przodu i wyznaczać kolejne cele.
Warto uświadomić sobie, że każdy wiek ma swoje plusy (no i także minusy). Po przekroczeniu tej magicznej liczby, doświadczenia tego przełomowego momentu w moim życiu, spodziewałem się jakiś zmian, gonitwy myśli i przemyśleń, ale rzeczywistość jest okrutna. Bo tak naprawdę to nic się nie zmienia. Nic co dałoby się jakoś szybko zauważyć…
Jedynie co udaje mi się zauważyć to przyspieszenie, jakoś po 20-stce, po 25-ciu latach życia, czas nagle zaczął dziwnie przyśpieszać. Z każdym mijającym rokiem coraz szybciej. Tak jakby nagle rok, miesiąc, tydzień stawał się coraz krótszy. Ale to przecież nie może być prawda, bo wszakże prawa fizyki są w tej kwestii nieubłagane.
Starość nie radość, ale coś na rzeczy musi być, bo siły do działania jakby mniej. Dziwne to, bo motywacja jest, chęć jest, ale energii i siły brak. Szczególnie zacząłem dostrzegać to już od jakiegoś czasu - gdy zmęczony wracając do domu z pracy nie mam ochoty do działania… w kodzie grzebać się nie chce, babrać się w drucikach z lutownicą w ręce także… A planów i pomysłów jest wiele. Piętrząca się lista rzeczy i projektów do zrobienia, lista ciekawych tematów. I te ciągłe przekładanie na później.
Mam nadzieje, że jest to spowodowane tylko i wyłącznie chwilowym zmęczeniem i ewentualnym przewlekłym problemem z odpowiednim i dobrym planowaniem czasu. No ale w mojej branży, szacowanie zawsze było problematyczne i zawsze miałem z tym jakieś problemy. No i jeszcze ten nadmiar pomysłów, chęci zrealizowania lub chociaż spróbowania swoich sił w wielu tematach i dziedzinach. Z czegoś trzeba umieć zrezygnować… byle nie kosztem satysfakcji i zadowolenia.
O ile powyższe uwagi dotyczą głównie moich lokalnych i krótkoterminowych planów i działań, to na szczęście te globalne, długoterminowe są w miarę stabilne. Ale, czy stabilne, czy pewne, to warto je co jakiś czas rewidować, by wiedzieć na czym się stoi i do czego dąży. Z tym akurat u mnie dobrze, grunt to trzymać się swoich zasad i działać dalej. W tym wieku to już wypada mieć wszystko po części pookładane i zaplanowane, a przynajmniej oszacowane jakieś kamienie milowe dalszego życia…
Trochę wyszło mi tutaj smęcenia… Czas wracać do swoich zajęć, działania, a nie tylko projektowania, planowania i oglądania na youtubie “jak to robią inni”. No ale skądś trzeba przecież czerpać tą wiedzę i inspiracje. No i oczywiście muszę też pomyśleć nad jakimś dobrym prezentem urodzinowym…
Komentarze (0)